60 klatek

„Forza Motorsport 6” to druga, a licząc zręcznościowe „Horizon 2”, już trzecia odsłona serii na najnowszą konsolę Microsoftu. Dla porównania, na PlayStation 4 do dziś nie pojawiła się żadna gra
"Forza Motorsport 6" - przeczytaj naszą recenzję
Forza Motorsport 6” to druga, a licząc zręcznościowe „Horizon 2”, już trzecia odsłona serii na najnowszą konsolę Microsoftu. Dla porównania, na PlayStation 4 do dziś nie pojawiła się żadna gra spod szyldu „Gran Turismo”. O ile dwie generacje konsol temu mogliśmy mówić o pojedynku pomiędzy tymi dwoma seriami, o tyle dziś jedyną platformą, na której można się dobrze pościgać, jest Xbox One. A z najnowszą „Forzą” to ściganie jest bardzo przyjemne.



Szósta „Forza Motorsport” nie przynosi rewolucji. To raczej kolejny krok na drodze do stworzenia idealnych wyścigów. To też próba odzyskania serc fanów, którzy dwa lata temu obrazili się na Turn 10 za kontrowersyjną piątą odsłonę. Tym razem wszystko jest tak jak być powinno: 460 pięknie wymodelowanych aut od dziesiątek producentów z całego świata; 26 tras do ścigania, w tym 9 zupełnie nowych; możliwość ścigania się w 24 osoby na jednej trasie oraz to, co ma przy samochodówkach ogromne znaczenie – rozdzielczość 1080p i stałe 60 klatek animacji na sekundę.



Po pierwszym uruchomieniu gry dostajemy możliwość wskoczenia za kierownicę nowego Forda GT 2017 i przejechania jednego, pokazowego wyścigu. „Forza” pręży się wtedy i napina, aby zaprezentować nam wszystko, co ma do zaoferowania. Szkoda, że ten wyścig jest tak krótki, bo chwilę później wracamy do smutnej rzeczywistości – trybu kariery. To rozpisana na około 60 godzin przygoda, w której usiądziemy za kierownicami aut z różnych kategorii. Zaczynamy jak zawsze od najtańszego dostępnego pojazdu (w moim przypadku był to sportowy Golf IV) i pniemy się w rankingach najlepszych kierowców. Za zarobione pieniądze kupujemy lepsze auta i w miarę możliwość je ulepszamy. Abyśmy jednak nie przysnęli podczas kończenie kolejnych wyścigów, twórcy co chwilę częstują nas zawodami specjalnymi, na przykład wyścigiem ze znanym z Top Gear Stigiem albo próbą dogonienia nowym BMW starych modeli, które ruszyły na długo przed nami. Poza trybem kariery mamy też standardowy tryb szybkiego wyścigu, w którym wybieramy auto i trasę, po jakiej chcemy się ścigać. Wybierać możemy jednak tylko spośród kupionych już aut, dlatego warto zrobić najpierw karierę, żeby mieć w czym przebierać.



Nagrodę za wygraną możemy zwiększyć, wyłączając systemy wspomagające jazdę albo podnosząc poziom trudności przeciwników. Do tego dochodzą znane już punkty doświadczenia i nagrody pieniężne za odblokowywanie kolejnych poziomów. Miłym dodatkiem są przy tym bonusy za specjalizacje w konkretnych markach. Przykładowo – jeżdżąc cały czas autami marki Volkswagen, podnosimy swój poziom znajomości marki i tym samym zgarniamy kolejne kredyty. Czymś co na pewno poznają fani „Horizon 2” jest losowanie po każdym osiągniętym poziomie doświadczenia. W losowaniu do zgarnięcia są nie tylko przelewy na konto, ale i auta. Stara Toyota może nie cieszy, ale taki Bugatti Veyron? Nasz stan konta możemy szybko wyzerować, odwiedzając salon samochodowy albo warsztat tuningowy, ale to nie jedyne miejsca, gdzie można przepuścić ciężko zarobione pieniądze. Nowością dla serii są specjalne karty, które możemy przed wyścigiem aktywować w naszym aucie. Podbijają one statystyki samochodu, uruchamiają specjalne wydarzenia bądź po prostu podnoszą wysokość ewentualnej wygranej. Karty kupujemy w paczkach, których zawartość poznajemy dopiero po otworzeniu. Im droższa paczka, tym lepsze karty, ale - co ważne – choć ten system aż prosi się o mikrotranskacje, to o dziwo ich tu nie ma. 



Model jazdy niewiele różni się od tego znanego z poprzednich gier z serii. Po wyłączeniu wszystkich systemów wspomagających dostajemy naprawdę wymagający symulator, w którym nie ma mowy o wciskaniu gazu do dechu i ścinaniu zakrętów. Oczywiście, można sobie ułatwić wszystko do takiego stopnia, że nawet czterolatka będzie w stanie ukończyć wyścig, ale nie po to chyba sięga się po tego typu gry. Miłym dodatkiem są warunki atmosferyczne oraz coś, co twórcy nazywają „trójwymiarowi kałużami”. Jazda nocą w deszczu to tragedia, bo nie dość, że mało co widać, to i auto zachowuje się jak na lodowisku. Do tego dochodzą te przeklęte kałuże! Samochód traci przyczepność, czuć zrywanie się zamoczonych kół - dokładnie tak jak podczas jazdy prawdziwym autem. Nie spotkałem się jeszcze z grą, która oddałaby to w tak realistyczny sposób. Twórcy lubią się tym chwalić i wyścigi w deszczu trafiają się nadzwyczaj często. Miłego powtarzania tego samego zakrętu kilkadziesiąt razy! A skoro już przy powtarzaniu jesteśmy - możemy w ustawieniach gry włączyć opcję cofania wyścigu tak, aby na spokojnie móc nauczyć się każdego zakrętu. Ceną za to jest - jak i przy innych ułatwieniach - mniejsza ilość kredytek zdobywanych po ukończonym wyścigu. 



460 dostępnych w grze aut robi wrażenie i co najważniejsze, każde z nich zostało przygotowane z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Pięknie oddano wnętrza, do których w trybie Vista możemy wchodzić i podziwiać je od środka, do tego uwzględniono wszelkie zewnętrzne niuanse, choćby takie jak wysuwane spoilery. Każde z aut jest też inne i czuć to już w momencie, gdy rozpoczynamy wyścig. Granie na padzie zabiera trochę realizmu, więc jeśli chcecie doświadczyć sto procent tego, co ma do zaoferowania „Forza 6”, obowiązkowym zakupem będzie przygotowana specjalnie dla Xboksa kierownica.



Udźwiękowienie gry to najwyższa półka, ale do tego seria „Forza” zdążyła nas już przyzwyczaić. Powracają też znani z „Top Gear” prowadzący, niestety w niepełnym komplecie - zabrakło Clarksona. Dużo trudniej jest mi ocenić oprawę graficzną. „Forza 6” jest grą piękną i dopracowaną pod każdym względem, niestety w bezpośrednim zestawieniu przegrywa z rocznym już „Driveclubem” na PlayStation 4. Ma jednak coś, czego gra Evolution Studios nie mogła nam zaoferować, czyli animację w stałych 60 klatkach na sekundę. Nie wierzcie tym, którzy twierdzą, że 30 klatek w stawiających na symulację wyścigach jest ok. W zręcznościówkach w rodzaju „Need for Speed” może i się to sprawdza. Ale nie w grze, gdzie minimalny błąd kończy się dzwonem. Dwa razy większa ilość klatek to też dwa razy więcej renderowania po stronie konsoli, więc w pełni akceptuję gorszą niż w „Driveclubie” oprawę - bo idzie za tym płynniejsza animacja.



Spędziłem z „Forzą Motorsport 6” kilkadziesiąt godzin i pewnie do czasu premiery kolejnej odsłony spędzę kolejne kilkadziesiąt - jeśli nie więcej. „Forza” zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko i chciałbym zobaczyć, jak poradzi sobie w pojedynku ze zbliżającą się siódmą częścią „Gran Turismo”. Po dziesięciu latach od premiery pierwszej „Forzy” studiu Turn 10 udało się osiągnąć to, o czym zawsze marzyli - ich produkt to najlepsza gra wyścigowa dostępna na rynku.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones